Mistrzostwa przyniosły wiele niesamowitych historii piłkarskich. Niektóre z nich można nawet nazwać historycznymi. Mówimy o głównych wydarzeniach niedzieli w europejskiej piłce nożnej.
Więcej najświeższych
wiadomości.
Manchester United zatrzymał Liverpool w drodze do złota
W tym sezonie toczy się zacięta walka o tytuł w Premier League. W rywalizacji biorą udział trzy drużyny: Liverpool, Arsenal i Manchester City. Kluby prawie nigdy się nie mylą, każdy niewypał jest wielką radością dla ich przeciwników. W 32. rundzie zwyciężyły „Arsenal” i „City”, a po nich grał „Liverpool”. A z kim! Derby United to angielski klasyk.
W pierwszej części spotkania rozgrywanego na „Old Trafford” „Liverpool” rozgromił swoich przeciwników, ale zdobył tylko jednego gola. Bez wątpienia goście żałowali, że zmarnowali czas. Na początku drugich 45 minut obrońca The Reds Jarell Guansa popełnił błąd, po czym Bruno Fernandes wbił piłkę w pole karne i natychmiast strzelił do bramki Liverpoolu, prawie zdobywając bramkę ze środka pola karnego! Po 17 minutach Kobi Mainu wyprowadził Manchester United na prowadzenie. Jednak w 84. minucie rzut karny Muhammada Salaha uratował „Liverpool” przed porażką – 2:2. Zgadza się, drużynie Jurgena Kloppa wciąż brakowało prowadzenia w Premier League. Arsenal wyprzedza Liverpool pod względem największej różnicy bramek. Nie wszystko zależy teraz od Merseysiders.
„Chelsea” nieoczekiwanie straciła punkty
„Chelsea” to najbardziej nieprzewidywalna drużyna w Anglii. Londyńczycy pokonali Manchester United w jednej rundzie, strzelili dwa gole w dogrywce, a w kolejnej stracili punkty w meczu z outsiderem. W meczu z „Sheffield United” londyńczycy dwukrotnie wykorzystali przewagę i dwukrotnie stracili bramki. Szkoda, że drugi gol Sheffield padł w 90. + 3. minucie. Wynik 2:2. Podopieczni Mauricio Pochettino wciąż mają szansę na miejsce w czołowej szóstce tabeli. Jednak takie błędy nie przybliżają ich do walki o europejskie puchary.
„Tottenham” wrócił do pierwszej czwórki
Tottenham rozpoczął sezon jako tajemniczy zespół. Nikt nie wiedział, czego się spodziewać po Spurs pod wodzą Angelosa Postecoglou. Jednak londyńczycy zaskoczyli radykalnie agresywnym futbolem, z dużą presją i odważnymi pomysłami w ataku. Liderami był Tottenham, który jednak jesienią zaczął tracić punkty z powodu epidemii kontuzji i odpadał z wyścigu o tytuł. Teraz jednak klub nadal walczy o miejsce w Lidze Mistrzów. I wreszcie Tottenham wrócił do pierwszej czwórki!
Choć „Aston Villa” w ostatniej rundzie straciła punkty, „Spurs” bez problemu pokonali „Nottingham”. Jednak po pierwszej połowie mecz był remisowy. Jednak gole Mickeya van de Vena i Pedro Porro zrobiły różnicę. Tottenham i Villa mają teraz po 60 punktów, ale londyńczycy mają przed sobą jeszcze jeden mecz. Los kwalifikacji do Ligi Mistrzów jest w rękach Postecoglou.
Najgorszy dzień w historii Ajaksu?
„Ajax” poniósł największą porażkę w swojej historii. W meczu z jednym z najgorszych wrogów – „Feyenoordem”. Straszny dzień dla mieszkańców Amsterdamu. Ajax stracił sześć bramek bez odpowiedzi, a statystyka strzałów wynosiła 1:30 na korzyść drużyny z Rotterdamu. Warto zauważyć, że Jeronimo Rugli, bramkarz amsterdamskiego klubu, obronił 9 razy. Co by było, gdyby Argentyńczyk rozegrał słaby mecz? Czy Ajax przegrałby 0:10?
„Feyenoord” pewnie zajmuje drugie miejsce i ma szansę na udział w kolejnej Lidze Mistrzów. A zmiażdżony Ajax twierdzi jedynie, że ma miejsce w Lidze Konferencyjnej. Choć pięć lat temu zespół był 30 sekund od finału Ligi Mistrzów. Fatalny sezon dla dużego holenderskiego klubu.
Gasperini nie wypuścił Miranczuka
„Atalanta” do 31. kolejki zajmowała piąte miejsce pod względem straconych punktów. Ten moment daje prawo do gry w kolejnej Lidze Mistrzów (Włochy znajdują się w pierwszej dwójce według kursów w bieżącym sezonie Pucharu Europy). Bergamaski musiały udać się do Cagliari. Główny trener „Atalanty” Gian Piero Gasperini pozostawił na ławce rezerwowych Rosjanina Aleksieja Miranczuka. Najwyraźniej myślał, że zespół będzie miał do czynienia z przeciętnym zespołem bez jednego z liderów. Co więcej, tak Aleksiej grał w pucharze z „Fiorentiną”.
Ale tak naprawdę wszystko potoczyło się inaczej. „Atalanta” poniosła porażkę, tracąc drugiego gola w 88. minucie. Miranchuk całą sesję spędził na ławce rezerwowych. Gdyby Gasperini wpuścił go na boisko, być może wynik zapewniłby Alexey Bergamasco. „Atalanta” zajmuje obecnie szóste miejsce pod względem nie tylko zdobytych punktów, ale i straconych punktów.
Golovin i Monako pędzą do Ligi Mistrzów
W Ligue 1 wszystko jest stabilne. PSG jest na dobrej drodze do bezkonkurencyjnego mistrzostwa, podczas gdy inne kluby mają rywalizować o europejskie trofea. Monako czeka na miejsce w Lidze Mistrzów: po 27 kolejkach zespół jest trzeci. Aby nie upaść, trzeba było pokonać w ostatnim meczu mocnego „Renne”.
I Monako stanęło na wysokości zadania. Choć Aleksander Gołowin nie miał udziału w zdobyciu jedynej bramki, to jednak przyczynił się do tego, pomógł obronie i zaostrzył grę w ataku. Co ciekawe, w trakcie meczu wyeliminowali się nawzajem z „Monaco” i „Rennes”. Nie przeszkodziło to jednak drużynie Adiego Hüttera w zwycięstwie. „Monako” nadal jest trzecie i ma 3 punkty przewagi nad „Lille”. Czekamy na Golovina w Lidze Mistrzów!
Najbardziej surrealistyczne zakończenie
Finał Superpucharu Turcji wywołał dyskusje jeszcze zanim się rozpoczął. „Fenerbahce” ogłosiło, że w ramach protestu skierowanego przeciwko Narodowej Federacji Piłki Nożnej wypuści młodzież na mecz z „Galatasaray”. I opuści boisko na początku spotkania. Kanaryjczycy zrobili dokładnie tak, jak planowali. Po zdobyciu gola w pierwszej minucie podopieczni „Fenerbahce” opuścili boisko. W rezultacie ponieśli porażkę techniczną. „Galatasaray” zdobył Superpuchar i kontynuuje walkę ze swoim głównym rywalem, liderami tureckiej piłki nożnej.
Allegriball jest aktywny
Jeśli cierpisz na bezsenność, rozwiązaniem są mecze Juventusu. Max Allegri gwarantuje, że prześpicie się do połowy meczu. Tym razem „Juve” zepchnęło „Fiorentinę” do spania na własnym boisku. Turyn strzelił gola w 21. minucie: Federico Gatti pomyślnie wykonał rzut rożny. Następnie Vlahovic zdobył bramkę z lekkiego spalonego. Następnie gospodarze po mistrzowsku „zabili” grę. Juventus miał tylko 25% posiadania piłki, a Fiorentina 75%. W drugiej połowie statystyki osiągnęły szaleństwo: 16% – 84% na korzyść „fioletu”. Zespół Allegriego nie pozwolił jednak gościom na nic w ataku. I osiągnął swój cel!
„Juventus” odniósł swoje pierwsze zwycięstwo od pięciu ostatnich rund w Serie A. Jest mało prawdopodobne, aby Turyńczyk opuścił teraz strefę Ligi Mistrzów. Różnica od piątej w tabeli „Romy” wynosi 7 punktów.
Uwagi (0)